WE LECIM: „Chcemy robić coś więcej niż tylko imprezy” #wywiad
WE LECIM to śląski kolektyw, którego misję napędza gatunkowy eklektyzm z dużą przewagą electro. DCB, DJ Noseblunt, holoe_, K0lin i shhron w pierwszym (i na pewno nie ostatnim) polskim wywiadzie opowiadają o swojej działalności i planach na przyszłość.
Agata Ogórek: Na początek tradycyjnie trochę historii. Od czego i kiedy zaczęła się inicjatywa We Lecim?
WE LECIM: Wszystko zaczęło się w 2017 roku w okolicach wiosny. Zebraliśmy wtedy ekipę napędzeni zajawą na zrobienie imprezy dla samych siebie. Nikt wtedy nie myślał o kolejnych eventach, przyszłości, dalszych planach, a na pewno nikt nie zakładał, że całość przybierze taki kształt jaki ma dzisiaj. Pierwsze imprezki robiliśmy w katowickim Magazynie na Mariackiej, na które potrafiło przyjść sporo osób i każdy sobie po prostu leciał. Luźna wielogatunkowa forma spodobała się na tyle, że po pierwszej edycji nakręciliśmy się i nabraliśmy apetytu na więcej. Naturalną koleją rzeczy były po prostu kolejne eventy. Robimy to do teraz i w ogóle nie chcemy zwalniać!
Kto aktualnie wchodzi w skład kolektywu i jak zmieniał się on na przestrzeni czasu?
WE LECIM: W tym momencie nasz skład liczy 5 osób – z pierwotnego składu kolektywu został Adamo (DJ Noseblunt) i K0lin. Przed rokiem dołączył do nas holoe_, na początku 2020 Szymek (shhron) i Bartek (DCB). Tak naprawdę każdy z nas zna się od dawna i często grywaliśmy razem, ale postanowiliśmy połączyć siły, by wspólnie zrobić więcej ciekawych rzeczy niż w pojedynkę. Myślimy tu przede wszystkim o zapraszaniu na nasze imprezy artystów, którzy nam imponują, którzy są nam bliscy pod względem stylu muzycznego i obok których sami chcieliśmy grać. Co ciekawe 4/5 z naszego składu (a za moment właściwie już cały) mieszka po sąsiedzku w katowickim śródmieściu. Często spotykamy się też poza imprezami na wspólne granie i jesteśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi. To jest na swój sposób dla nas wyjątkowe.
By loading the content from Soundcloud, you agree to Soundcloud’s privacy policy.
Learn more
Co postrzegacie jako trudne, a co łatwe w działaniu jako kolektyw, szczególnie w gronie bliskich sobie osób?
WE LECIM: Działanie w kolektywie oznacza naprawdę dużo pomysłów – utwierdzamy się w tym stwierdzeniu na co dzień. Jednak co najlepsze, często jesteśmy bardzo zgodni co do podejmowanych decyzji – mamy tu na myśli zarówno wybór zapraszanych artystów, jak też poboczne sprawy dotyczące kolektywu, przykładowo – jak ma wyglądać identyfikacja graficzna wydarzeń czy wzory tworzonego przez nas merchu. Jednocześnie każdy z nas ma mnóstwo swoich prywatnych tematów do ogarnięcia, przez co trudne jest podejmowanie decyzji ad hoc. Nie zawsze da się ustalić coś “na już”, przez co proces sam z siebie się wydłuża.
Jak wspominacie Wasze początki z muzyką elektroniczną? Czy od razu było w nich miejsce na miłość od pierwszego wejrzenia do electro?
Szymon (shhron):Na początku najmocniej ciągnęło mnie do podziemnych postpunkowych i zimnofalowych gatunków, gdzie syntezatory mocno zaznaczały swoją obecność – to stamtąd “rzuciło” mnie do techno. Przez jakiś czas słuchałem typowego grania 4/4, ale kluczowym w moim gatunkowym ukierunkowaniu okazał się występ DJ Stingraya na Tauron Nowej Muzyce. Od tamtego momentu najbardziej lubię klasyczne electro i połamane beaty. Potem zaczęło się diggowanie, kopanie w historii electro, poznawanie ludzi z podobną zajawką… Bardzo szybko okazało się, że w Katowicach jest świetna ekipa, która w pełni kuma takie właśnie granie.
DJ NOSEBLUNT: Początki muzyki elektronicznej u mnie to drum’n’bass i dubstep słuchany godzinami w aucie, garażach i piwnicach z moim ziomkem Kamilem Matyją (Baby Meelo). Poźniej przyszły pierwsze imprezy i festiwale, a potem to już poszło błyskawicznie. Pierwszy raz zagrałem w Wodzisławiu Śląskim na organizowanej przez nas Pasterce, na którą przyszło ponad 400 osób. Zaczynałem jako Eman grając house’y na śląsku i we Wrocławiu, a po około 5 latach urodził się DJ Noseblunt. W DJ-ingu bardzo ważne jest rozwijanie się i eksplorowanie wszystkich muzycznych zakamarków, dlatego w moim przypadku pewnie przyjdzie czas na kolejny projekt z jeszcze czymś stylistycznie nowym.
K0LIN: Początkami dla mnie były niemieckie kanały muzyczne w TV, na które na dobre zamieniłem kanały z kreskówkami. Na przełomie tysiącleci mainstreamowa muzyka elektroniczna miała do zaoferowania więcej niż ta dzisiejsza – trance, UK garage, techno lub breakbeat były na niemieckich kanałach czymś na porządku dziennym. Następnym krokiem był internet, diggowanie i robienie researchu na własną rękę, w ten sposób poznałem m. in. techno i electro z Detroit czy chicagowski ghetto-tech.
DCB: Muzycznie zawsze szukałem czegoś nowego i jednocześnie niedostępnego dla przeciętnego słuchacza. Do studiów czas spędzałem bardziej w skateparku niż w piwnicach z muzyką elektroniczną i głównie słuchałem klasycznego rapu zza oceanu, dubu, reagge, z czasem też drum’n’bassu. Wszystko się zmieniło w okolicach 2012, kiedy poznałem ekipę URLOOP (biøs, scki oraz MR SHRIMP). Mocno się zżyłem z chłopakami, co zaowocowało wspólnymi wyjazdami na imprezy oraz współdzieleniem mieszkania z Oskarem Rycko (MR SHRIMP), który miał dosyć pokaźną kolekcję winyli. To właśnie wtedy uznałem, że miksowanie płyt jest rzeczą którą chcę robić w życiu. Kolekcjonowałem klasycznego techno, a po około 2 latach odkryłem że połamana perkusja i oldschoolowe electro potrafi dużo bardziej ożywić moje miksy i wnieść więcej tanecznego groove’a. Do dziś nie potrafię się od tego uwolnić. Electro połączone z bangerowym techno to jest to, co kocham!
Holoe_: – Ja z kolei od podstawówki chodziłem do szkół muzycznych, natomiast muzyka elektroniczna dotarła do mnie stosunkowo niedawno. Na początku robiłem hip-hopowe beaty w FL Studio, ale nie było to nic odkrywczego. Inaczej sprawa miała się w momencie odkrycia różnych klubowych gatunków od UK garage’u po techno i trance. Byłem w stanie siedzieć przy Abletonie całymi dniami, próbując odtworzyć ścieżki z ulubionych tracków i ucząc się mixu czy syntezy dźwięku. 2-3 lata temu, K0LIN pokazał mi jak zgrywać tracki na kontrolerze na małej deskorolkowej imprezce na PTG (Pomnik Trudu Górniczego – przyp. red.) i od razu się w tym zakochałem. Parę spotkań później przedstawił mi świat winyli i od tamtej pory zacząłem digować coraz więcej chłodnych i cięższych brzmień, w tym głównie nasze kochane electro. To właśnie ono połączyło mnie z resztą składu.
Łączy Was muzyka, ale nie tylko. Zauważyłam, że nie boicie się również zabierania głosu i działania w ważnych społecznie sprawach. Część z Was grała np. na katowickim Marszu Równości.
WE LECIM: Zdecydowanie się tego nie boimy!
Naszym zdaniem, wartości stojące u podstaw sceny klubowej w Polsce czy na świecie, to właśnie równość i otwartość na drugiego człowieka. Tak naprawdę każdy z naszego składu wyznaje takie same wartości i popieramy tego typu aktywizm – nie tylko ten związany z ruchem na rzecz ruchu LGBT.
Nie ukrywamy, że sporo radości i satysfakcji sprawiła nam możliwość zagrania na tegorocznym Marszu Równości w Katowicach. Chętnie tam wrócimy za rok, bo nie dość, że to było to dla nas miłe przeżycie, ale również możliwość podziałania w słusznej sprawie. Generalnie chcemy przez swoją działalność robić coś więcej niż tylko same imprezy.
(shhron) Ja też mam tak po trosze z kupowaniem na Bandcampie wydawnictw, z których dochód idzie na cele dobroczynne, które chcę wesprzeć. W zwykłych okolicznościach dwa razy pomyślę czy płyta którą chcę kupić mi się przyda i czy będę ją faktycznie grał na imprezach (chociaż i tak często coś kupię, a później nie gram…). Płyty charytatywne z przyjemnością wrzucam w całości do koszyka. Świetny przykład to składanki z International Chrome, zbierające środki m.in. dla “Kampanii przeciw homofobii” w Polsce, oraz świeżutkie wydawnictwo ORAMICS, z którego dochód przekazany będzie Fundacji Ocalenie, pomagającej uchodźcom cierpiącym w wyniku dramatycznej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.
Co Was wyróżnia jako kolektyw od innych inicjatyw działających aktualnie na polskiej scenie?
WE LECIM: Część z nas zaczynała od rytmów UK Garage, juke czy footwork, ale dość szybko nasze granie zaczęło oscylować wokół electro i pokrewnych mu gatunków. Obecnie lubimy łączyć style i przeplatać ze sobą breaki, techno, electro, ghetto-tech czy house. To właśnie dzięki temu cały czas możemy czuć świeżość w tym co robimy, a na naszych imprezach nie ma nudy czy powtarzalności. Stawiamy na różnorodność i taneczną energię. I przede wszystkim maksymalnie się cieszymy tym co gramy, a parkiet to czuje – wielokrotnie ktoś nam o tym mówił.
Może jest też tak, że ludzie są złaknieni innych gatunków niż techno, które dominuje na scenie w Polsce i doceniają bardziej inne gatunki? Czy sądzicie, że jest za mało electro na polskiej scenie?
WE LECIM: Z pewnością na ten temat możnaby długo dyskutować… Na pewno electro na polskiej scenie istnieje – wystarczy wspomnieć takie inicjatywy jak Up To Date Festival, Upper Festival, Unsound czy cykl imprez In Unity – kto szuka, ten zapewne znajdzie te wydarzenia. Wydaje się nam, że coraz więcej osób chętniej bawi się do połamanych brzmień, aczkolwiek niezaprzeczalną prawdą jest, że duże nazwiska grające 4/4 przyciągają większą ilość odbiorców. Z “nieczwórkowym” graniem jest też tak, że nie każdy to czuje. Z drugiej strony jest wiele osób, które jeśli już trafiają na electro, to zostają już z tym gatunkiem na długo.
By loading the content from Soundcloud, you agree to Soundcloud’s privacy policy.
Learn more
Rzeczywiście często jest tak, że jesteśmy bardziej skorzy wyjść na zagraniczną gwiazdę niż wpierać własnych. Pandemia wywołała jednak wyraźny zwrot ku inicjatywom lokalnym i przez chwilę spowodowała odpływ zagranicznych headlinerów.
WE LECIM: Pandemia pokrzyżowała też nasze plany w niektórych kwestiach. Po bardzo udanej imprezie we wrocławskim Transformatorze, na której hostowaliśmy Jensena Interceptora, z entuzjazmem zaplanowaliśmy kilka eventów na niedaleką przyszłość, gdzie miały wystąpić zagraniczne gwiazdy. Niestety byliśmy zmuszeni przełożyć ich realizację. Dzisiaj warunki są już nieco inne i wprost nie możemy się doczekać eventów z udziałem gości, których planowaliśmy zaprosić. Mamy nadzieję że sytuacja w kraju jak i na świecie w związku z pandemią się poprawi i choć trochę wróci do normalności.
Zdradźcie w takim razie przynajmniej część swoich planów na przyszłość. Gdzie leci We Lecim?
WE LECIM: Mamy szczerą nadzieję, że imprezy spod szyldu WE LECIM pojawią się w najbliższym czasie w większości klubów w Polsce. W tym momencie naturalniej wychodzi nam planowanie regularnych imprez w katowickim CEL-u – jako lokalny kolektyw po trosze tworzymy i kształtujemy klimat tego miejsca. W najbliższym czasie, 22 października organizujemy tam imprezę, na której zagra DJ-ka i prodcentka z Berlina – LUZ1E. Zapraszamy tym bardziej, że zagra też cały nasz skład, czego jeszcze w Katowicach nie było. Obiecujemy że będzie naprawdę grubo!
Oprócz organizowania imprez, mamy też ogromną zajawę na tworzenie własnej muzyki. Holoe_, który jest najmłodszy w składzie ma już na swoim koncie świetnie przyjętą EP-kę wydaną w POTOP Records. W temacie produkcji jest on absolutnym talentem i nie mamy wątpliwości, że będzie o nim głośno na światowej scenie electro. Część z nas również działa powoli ze swoimi produkcjami – co z nich wyjdzie, czas pokaże. Tempa nie zwalniamy.
By loading the content from Soundcloud, you agree to Soundcloud’s privacy policy.
Learn more
Published October 20, 2021. Words by Agata Ogórek, photos by Mateusz Pławski.