Apple zamówił 21 własnych seriali, ale nie ma ich gdzie pokazać

Tylko jak na to wszystko my mamy znaleźć czas?
Jak informuje The Verge, Apple zamówił wczoraj pierwszą międzynarodową serię “Calls”, opartą na francuskim serialu o tym samym tytule. Jest to kolejny projekt zamówiony przez Apple’a, od kiedy firma postanowiła spróbować swoich sił w tworzeniu oryginalnego contentu, aby rzucić wyzwanie HBO, Amazonowi i Netflixowi.
I oczywiście taka sytuacja cieszy, ponieważ dla nas im więcej dobrej telewizji, tym lepiej, ale nadal nie wiemy gdzie mielibyśmy móc zobaczyć te wszystkie projekty. W zeszłym roku “Planet of the Apps” i “Carpool Karaoke” pojawiły się na Apple Music, ale największy rzut filmów, seriali i programów ma mieć miejsce w marcu 2019 roku.
Wśród zamówionych programów znajdziemy m.in. serial w reżyserii Damiena Chazelle’a (“La La Land”), serial M. Night Shyamalana, projekty autorstwa Oprah Winfrey i dziecięcy program autorów “Ulicy Sezamkowej”, dramat z Jennifer Aniston i Reese Witherspoon i adaptację legendarnej powieści Isaaca Asimova “Foundation”.
I nadal nie mają gdzie zadebiutować. Mimo że wcześniej wspomniane “PotA” i “CK” pojawiły się na Apple Music to platforma ta niezbyt nadaje się do video. A według Bloomberg Businessweek Apple nie planuje premier ani na niej ani na iTunesie.
Pytanie więc gdzie możemy się spodziewać, że Apple’owskie projekty zadebiutują? No i czy moment w którym trzeba subskrybować 85 różnych aplikacji w sieci, aby oglądać seriale, nie przerośnie odbiorców? Bo w pewnym momencie człowiek nie ma już czasu na więcej oglądania. A przecież w 2019 roku premierę ma mieć też platforma Disneya do oglądania ich filmów online.
Pozostaje nam czekać. I na wszelki wypadek przypomnieć sobie jak działa BitTorrent.