SEZON, czyli wieje nowym techno od morza
Piszemy sporo o scenie w stolicy, wspieraliśmy Białystok czy Wrocław oraz pisaliśmy o ciekawych zjawiskach z Krakowa. Dziś zaglądamy nad morze - do Trójmiasta. Przed wami ekipa projektu SEZON, o której opowiada Damian Badziąg.
Muzyczna scena trójmiejska zawsze rządziła się swoimi prawami i zawsze przynosiła coś nowego. To tutaj ferment artystyczny łączył różne gałęzie sztuki, to tutaj awangarda adaptowała nowe trendy i wymyślała własne.
Koniec lat 80. i lata 90. to niewątpliwie złoty czas dla muzyków znad morza: alternatywna scena trójmiejska przyniosła nam szereg zjawisk muzycznych, które zachwycały świeżością, łamały konwenanse i łączyły rocka z EBM i industrialem.
To tutaj powstały kapele takie jak Apteka, No Limits, IMTM czy Wieloryb. To właśnie o nich mówiło się jako o trendsetterach, o nowym brzmieniu mającym odświeżyć scenę ogólnopolską. To w Sopocie wystartował klub Sfinks (przemianowany później na Sfinks700), w którym muzyka spotykała sztukę i performance, gdzie odbywały się pierwsze imprezy acid-house i techno.
Dziś Trójmiasto również kipi energią twórczą, scena taneczna ma się bardzo dobrze, a kluby takie jak wspomniany Sfinks700, Ziemia, Ulica Elektryków czy Crackhouse przyciągają wielbicieli elektroniki. Dlatego z przyjemnością przybliżamy wam nową inicjatywę znad morza: SEZON.
Damian Badziąg – autor felietonów z cyklu “Ukraina podbija techno-scenę” zebrał do swojego przedsięwzięcia muzyków, DJ-ów, producentów, fotografików i… proponuje nam nową odsłonę nocnego techno- życia w Trójmieście. Zapraszamy do lektury wywiadu!
Artur Wojtczak: SEZON to Twój nowy projekt mający na celu pokazanie trójmiejskiej sceny znacznie szerzej. Czy uważasz, że DJ-e i producenci znad morza są za mało znani na arenie ogólnopolskiej?
Damian Badziąg (SEZON): Zacznę od tego, że SEZON od końcówki 2018 roku działał wyłącznie jako autorski cykl imprez. Pomysł na pierwsze wydarzenie (jeszcze nie mając wymyślonej nazwy) zrodził się na miesiąc-dwa przed jego organizacją. Będąc wówczas blisko klubu Drugi Dom w Gdyni, dostałem propozycję (po wcześniejszej odmowie) organizacji autorskiego wydarzenia. Nie mając zbyt dużo czasu zabookowałem Anję Kraft, Kaotika, Simę i MDS-a. Impreza wypadła na tyle dobrze, że postanowiłem kontynuować projekt, jednakże już nie w DD, a w Gdańsku, w Ziemi, ponieważ gdyńską miejscówkę zamknięto i nie otworzono po dziś dzień. Odpowiadając bardziej szczegółowo na pytanie: tak, zdecydowanie. Obserwując wydarzenia organizowane przez polskie kluby czy festiwale, dostrzegam w nich śladową ilość artystów z nad morza. Jak już jacyś się pojawią, to zazwyczaj są to te same nazwiska obsadzające line-up’y tych samych miejscówek, inicjatyw i festiwali. Nie wiem z czego wynika ten fakt, ale odkąd na stałe, nie dwa razy do roku, zajmuję się bookingami we wspomnianej Ziemi, zacząłem znacznie szerzej patrzeć na aspekt trójmiejskich artystów.
Nasza scena (w Trójmieście) bogata jest przecież w masę artystów nietuzinkowych, głodnych występów, gotowych wystąpić poza Gdańskiem i Sopotem. Ich problemem jest jednak to, że nie mają wystarczającego wsparcia w miejscowych promotorach i znajomości pozwalających zagrać gdziekolwiek indziej poza miejscem zamieszkania. Hermetyczność tego wszystkiego jest porażająca i przykro się patrzy na powtarzalność tych samych rzeczy. Wielka piątkę wysyłam w tym momencie do Adam Woźniaka (Cranz), który zdecydował się powołać do życia nowy projekt skupiony na nieznanych w Polsce DJ-ach z zagranicy kosztem tuzów z tysiącami followersów. Podziwiam i trzymam kciuki za powodzenie!
Czy jest jakaś cecha wyróżniająca scenę z 3city wobec innych miast?
Na bazie swojej nowej posady zacząłem również wyznawać teorię, według której trójmiejska społeczność nie zawsze lubi muzykę ambitną. Trójmiejski widz niechętnie chłonie nowe i świeże nazwiska. Lubi sprawdzonych graczy i uznane marki. Z trudem przychodzi mu wydanie dwudziestu złotych na mało znanego w Polsce artystę, który albo nigdy u nas nie grał, albo bardziej znany jest w innym mieście. Ostatnio przekonała się o tym Ulica Elektryków, która decydując się zaproszenie pary gorących ostatnimi czasy nazwisk z Zachodu – Fadi Mohem & Marrøn, w rezultacie świeciła pustkami (jak na swoje możliwości). Sam w ubiegłbym roku z pomocą Truanta i Kuboka ściągnąłem do Gdańska duet Voicedron & James Newmarch z londyńskiego FOLD. Do północy przyszło zaledwie 20 osób, a wydarzenie uratowały osoby „z zewnątrz” chcące jedynie napić się piwa przy barze.
Osobiście znam dość sporo osób w swoich stronach, których wiedza z zakresu muzyki elektronicznej wykracza poza artystów oklepanych, jednak jest to kropla w morzu tego, co jako promotor czy manager staram się przekazać reszcie trójmiejskiej widowni. Widzę, które imprezy wypadają dobrze, które są kompletnie przestrzelone i kto na tych imprezach grał. Widzą to moi koledzy i koleżanki z trójmiejskiej branży. Jednak to, co powinno się robić, to właśnie edukować publikę. Bo kto, jak nie my, odpowiedzialni jesteśmy za wiedzę tych, którzy zostawiają u nas swoje pieniądze. Nie cierpię drogi na skróty i zbijania fejmu i kasy na ciągle tych samych twarzach. Bo wybacz, Artur, ale nie ma to nic wspólnego z wartościami, które w mojej opinii powinny być na pierwszy miejscu, a które znacznie częściej przyćmiewane są przez mało ambitne rzeczy nie mające z budowaniem sceny i edukowaniem zbyt niewiele wspólnego. Czysty biznes i liczenie każdego grosza byle tylko nachapać się pieniążkami – nie dla mnie.
Wasz kolektyw tworzący SEZON to kilka osób. Przybliż nam kto i czym się zajmuje.
SEZON to łącznie dwanaście osób, na które składa się dziewięciu artystów (dwa duety), jeden VJ, fotograf i ja. Są to DJ-e i producenci grający muzykę różnorodną: od melodic techno autorstwa duetu HENRY/JAVIER, po hard techno z czarnych płyt Marcin Hofmann b2b Johaan Berg, czy idącego ostatnimi czasy mocno w groovy Random Sequence. Poza nimi są z nami kolejny fan wosku – Kuba Skowroński, ostatnie electro-acidowe odkrycie z Gdańska – M4RY JAN3, deepowo-hipnotycznie grający Jan Mohr i stary wyga Marboc.
Nasz team to twór idący mocno w artyzm w dosłownym tego słowa znaczeniu, a dowodem na to jest obecność w nim mROGL, jednego z najbardziej uzdolnionych grafików i twórców audiowizualnych w Polsce i MARIE MAROU, panią fotograf, której inicjatywom Instytut, 999 czy DUEL nie trzeba zbytnio przedstawiać.
na foto: Jan Mohr fot. Marie Marou
Moim zamysłem od początku było stworzenie projektu innego niż te, które można spotkać nad morzem. Projektu skupionego na naszych ludziach, na ich twórczości. Skupienie uwagi na nich, by to oni byli najważniejsi i – co dla mnie kluczowe – w końcu zauważeni przez resztę sceny. Trójmiasto już ich zna, słuchało ich przecież wielokrotnie. Zasługują na kolejny krok naprzód. Widzę, ile zaangażowania wkładają w swoją pracę. Potrzebują tylko kolokwialnego kopa w d***, by pójść dalej.
Dlatego w przeciwieństwie do innych kolektywów nie będziemy skupiać się na imprezach czy suporcie zagranicznych (nie zawsze topowych) headlinerów, których przecież mogę zapraszać do Ziemi. SEZON w formie imprezowej zostanie taki, jaki był – dwie imprezy do roku, lokalni gracze, mało znane nazwiska, ktoś ciut większy i tyle. Nie potrzebuję imprez raz na dwa miesiące z tym samym składem plus ktoś z zewnątrz. Zerowa wartość dodana.
Widzę inne projekty i dostrzegam, że większość funkcjonuje na takich właśnie zasadach. Nie jest to moja bajka, a już na pewno nie jeśli chodzi o miejscową działalność SEZONU. Moim zadaniem jest wypromować wszystkich naszych członków, gdzie tylko się da. Więcej frajdy da mi obecność Janka Mohra na imprezie w Poznaniu (w którym nie grał) niż wrzucenie go na warm-up którejś z kolei imprezy naszego cyklu. Gdybym nie miał pewności co do każdego z nich, nie brałbym się za kolektyw, tylko dalej organizował imprezy.
na foto: Marcin Høfmann & Marboc fot. Olga Burczyk
Osoby interesujące się sceną techno w Polsce znają dobrze takie miejsca i projekty jak Techenko, Ulica Elektryków, Tradycja czy oczywiście obchodzący 30 lecie sopocki Sfinks. Co wy jako ekipa SEZONU chcecie dodać do sceny jako nową wartość?
Jako SEZON będziemy stawiać przede wszystkim na ludzi – na ich działalność, pracę, twórczość. Od samego początku zależy mi na zasięgach. Działam w sprawie bookingów, podcastów. Tam, gdzie ich nie było, tak moim celem i zadaniem jest by się pojawili, wydali nagranie, zagrali. Jak już wspomniałem – w Trójmieście zna ich każdy. Wiadomo na co ich stać. Ale dla mnie to za mało. Widzę wymiany między promotorami i klubami i zadaję sobie pytanie: dlaczego miałoby to nie spotkać akurat artystów z SEZONU?
Dlatego mówiąc o „nowej wartości” dodanej do sceny będę skupiał się na tym, aby właśnie scena w ujęciu ogólnym była muzycznie lepszym miejscem mając do dyspozycji naszych rezydentów. Nie okazjonalnie czyt. raz na pół roku, ale znacznie częściej. Im więcej nowych twarzy w line-up’ach, tym z ciekawszymi i zaskakującymi imprezami mamy do czynienia.
Jak zachęcisz nas do przybycia na najbliższą imprezę? Czego można się spodziewać?
Imprezy, a działalność kolektywna SEZONU to dwa odrębne twory. Imprezy SEZONU zawsze charakteryzowały się kompletnie innym składem. Na siedmiu dotychczasowych wydarzeniach zagrało łącznie 37 różnych artystów z czego większość debiutowała w danym miejscu. Chętnie korzystam z graczy mało znanych, usłyszanych „chwilę temu” na Soundcloudzie (patrz Raroh czy ostatnio Adren Phuture).
Lubię również kombinować z “back 2 backami” (Marina Aleksandra & Terstin, Subcode & RTMTS, Rafique b2b Kuba Skowroński). Muzyka ma dawać radość, a bookingi satysfakcję z dobrze odebranej, nie raz przez mniejszą ilość ludzi, imprezy. Gdyby zależało mi wyłącznie na pieniądzach i udanych frekwencyjne imprezach, to zgodnie z tym co wspomniałem wcześniej, ciągle szedłbym na łatwiznę robiąc w kółko to samo. Walka o każdego imprezowicza tym samym eventem i nazwiskiem kosztem czegoś nowego to droga na skróty, na którą coraz częściej patrzę z już nie tylko z niedowierzaniem, ale i politowaniem. Come one!
Pamiętam wyjazdowy event w Warszawie Głównej z Rarohem, Mileną Głowacką, Michałem Wolskim i trzema nieznanymi w stolicy winylowcami. Wydarzenie, które wyprzedało się na lekko ponad 100 osób, „spłaciło” mi się w chwili, gdy o godzinie 06:00 najwytrwalsi w liczbie ok. 50 osób bawiło się do Marcina Hofmanna i Johaana Berga kontynuujących trzecią godzinę swojego closingu. Impreza w plecy, ale satysfakcja bezcenna.
na foto: mROGL
Kolejną edycję SEZONU, do którego zdążyłem przyzwyczaić Trójmiasto, zgodnie z tradycją, planuję na jesień (być może z małym wyjazdowym wyjątkiem w okresie wakacyjnym). I w tych przypadkach po raz kolejny skuszę się na „nowości”, nieszablonowe b2b i coś sprawdzonego, ale niekoniecznie oczywistego. Jeśli chodzi o plany eventowe to z okazji ogłoszenia naszych wszystkich artystów, pod koniec kwietnia, organizujemy imprezę typu showcase ze wszystkimi zawodnikami naszego teamu. Stay tuned for more!
By loading the content from Soundcloud, you agree to Soundcloud’s privacy policy.
Learn more
Published March 22, 2022. Words by Artur Wojtczak, photos by Marie Marou & Olga Burczyk.