Naturalny haj – od Technoranka do Breakfast Club, i z powrotem.
Naturalny haj – od Technoranka do Breakfast Club, i z powrotem.
Milena Soporowska
Kiedy zaczynałam angażować się w Technoranek, a było to w 2015 roku, prawie na samym początku całej inicjatywy, nie sądziłam, że sprawy nabiorą takiego rozmachu. Nie wiedziałam też za dużo na temat całego, można by już teraz śmiało powiedzieć, ruchu tzw. „świadomego imprezowania”. Oczywiście znane mi były założenia straight-edge, lecz nie myślałam, że to, co obecne było na gruncie kultury punkowej ma swój odpowiednik wśród klubowiczów – i to na skalę międzynarodową. Każdy szanujący się naukowiec powinien znać aktualny stan badań na temat poruszanego przez niego zagadnienia – tę zasadę warto stosować w każdej dziedzinie. A więc ruszamy z krótkim przeglądem porannych, trzeźwych imprez na świecie
Daybreaker
Pierwszą tego typu inicjatywą, o której usłyszałam było Daybreaker (ang. świt). Wszystko zaczęło się w 2013 roku w Williambsburgu, USA. Dwójka przyjaciół, znudzona tradycyjnymi nocnymi imprezami, postanowiła przeprowadzić „taneczny eksperyment”, który udał się na tyle, że 3 lata później zaproszono ich do organizacji imprezy w… Białym Domu.
„Mityngi” miłośników wschodów słońca odbywają się co miesiąc w aż 22 miastach, w tym w wielu amerykańskich, a także w Berlinie, Paryżu. Tokio, Tel-Avivie czy Seulu. Bilet na wydarzenie to ok. 40 $. To, co w ramach niego oferują to nie tylko możliwość tańca, ale i sportowej rozgrzewki – przez pierwszą, poprzedzającą imprezę godzinę można wziąć udział w zajęciach jogi czy fitnessu. Następnie rozpoczyna się 2-godzinna zabawa urozmaicona występami lokalnych artystów. Oczywiście wszystko to bez alkoholu i innego rodzaju używek – hasłem przewodnim Daybreaker jest „zdrowie, wspólnota, muzyka i figlarność”. Uczestnicy energię czerpać mają z tego, co na stronie opisywane jest jako „chemikalia szczęścia”, a do których zalicza się dopaminę, oksytocynę, serotoninę i endorfiny. Jeśli chodzi o warstwę wizualną to jest kolorowo – dekoracje raczej przypominają odbywający się od kilku lat w Polsce Plötzlich am Meer aniżeli surowe wyposażenie klubów techno. Bo też i nie techno jest muzyką tam preferowaną – na miejscu uświadczymy raczej melodyjny house czy poprzemieszany z występami instrumentalistów.
Morning Gloryville
Jeszcze bardziej kolorowo i radośnie jest na Morning Gloryville. O ile w ramach Daybreaker dominuje raczej strój sportowy z różnymi fikuśnymi, festiwalowymi dodatkami, o tyle uczestnicy utworzonego w Londynie w 2013 roku ruchu idą na całość – wydarzenia przypominają neo-hipisowskie zgromadzenia na sterydach. Niektórzy wyglądają jak sobowtóry Sun Ra, inni jak hinduscy bogowie, jeszcze inni jak uczestnicy karnawału w Brazylii. Nie bez znaczenia wydaje mi się nazwa całej inicjatywy, która nawiązuje do potocznego określenia ozdobnego powoju Ipomoea violacea, inaczej Morning Glory, którego nasiona wykazywały właściwości psychodeliczne podobne działaniu LSD.
Jednak na owych przesyconych gadżetami imprezach tego „gadżetu” na pewno nie uświadczymy – założyciele Morning Gloryville określają się dumnie „pionierami trzeźwych rejwów”. Eventy odbywają się w tygodniu od 6:30 do 10:30 rano. Składają się z tańców, zajęć jogi oraz masażu. Wydarzenia uświetniają występy wytrenowanych performerów a także zdrowe jedzenie, kakao, soki i organiczna kawa. Maskotką inicjatywy jest Cockicorn, czyli połączenie koguta i jednorożca. Morning Gloryville ma charakter mobilny – propaganda porannego tańca dotarła już do wielu miast Anglii, a także do Barcelony, Monachium, Zurychu, Montrealu, Nowego Yorku, Tokio czy Bengaluru w Indiach. Muzycznie znowu mamy do czynienia raczej z dźwiękami o wiele lżejszymi, choć pełnymi energetyzujących rytmów. Nie brakuje również występów artystów-instrumentalistów a całość zmienia się wówczas w prawdziwy, poranny koncert.
Breakfast Club
O wiele bardziej kameralną, zważywszy na międzynarodowy charakter Daybreaker oraz Morning Gloryville, inicjatywą tego typu jest Breakfast Club w Amsterdamie. Założony przez 4 związanych ze sceną undergroundową innowatorów reklamuje się jako miejsce życzliwe, pozytywne, wyłamujące się z ram tradycyjnego clubbingu. „Wolność, czułość, autoekspresja” – oto wartości jakie głoszą na swojej stronie inicjatorzy porannych rozgrzewek. Breakfast Club to lokal znajdujący się na Louwesweg 1. Wnętrze nie różni się specjalnie od typowego klubu z muzyką elektroniczną – proste, surowe, raczej pozbawione dodatkowych dekoracji, skąpane we wszechogarniającej ciemności „rozrywanej” kolorowymi światłami. Chłopaki swoje eventy organizują od 2012 roku, co parę miesięcy, na ogół w tygodniu. Impreza trwa najczęściej od 6 lub 7 rano aż do późniejszych godzin popołudniowych. Na miejscu posilić się można zdrowymi shake’ami oraz pełnowartościowymi bio-przysmakami. Jedno z ostatnich wydarzeń swoim występem uświetnili m.in. Blawan oraz Dr Rubinstein.
Magicrise
Ostatnim moim odkryciem jest Magicrise – odbywające się na ogół w weekendy, w różnych częściach Indii, wydarzenie sportowo-muzyczne. Organizatorzy stawiają sobie za zadanie stworzenie „nowej, skoncentrowanej wokół detoksu i zdrowia kultury rave”. Choć strona przypomina bardziej stronę klubu fitness nawiązania do Morning Gloryville są oczywiste – występy magików, obietnice koncertów-niespodzianek, nawoływania do „wydobycia swojego wewnętrznego Jednorożca” wpisują
się w festiwalowy klimat londyńskich pionierów. Imprezy Magicrise odbywają się na ogół od 7 do 10 rano. W programie znajdziecie m.in. zumbę, taniec brzucha czy jogę, a wszystko to przy akompaniamencie EDM, bollywood lub muzyki instrumentalnej. Specjalną edycję wydarzenia stanowi tzw. Aquarise, czyli przeprowadzany przez certyfikowanego trenera wodny workout. Magicrise stawia raczej na sport niż oprawę muzyczną – zamiast wymyślnych strojów zobaczycie tu raczej tradycyjne legginsy i tank topy, zamiast nazwisk DJ’ów nazwiska instruktorów. Hinduski odpowiednik Morning Gloryville czy Daybreaker zainicjowany został w lutym 2017 roku.
Moda na tzw. zdrowe imprezowanie trwa. Technoranek jest jedną z jego odmian, choć nie wzorował się bezpośrednio na żadnej z wymienionych inicjatyw, różni się skalą, a całkowita trzeźwość imprezowiczów nie jest twardym warunkiem uczestnictwa. Wszystkie natomiast łączy chęć odwrócenia porządku i zmiana stereotypów. W przypadku muzyki techno sprawa nabiera dodatkowego odcienia – bifor przed pracą nadal brzmi dość egzotycznie. Jak pokazały II urodziny Technoranka organizowane w legendarnym klubie Luzztro ważne jest jednak przede wszystkim otwarte podejście i igranie ze schematami.
Published April 09, 2018.