MAX TRESHER: Nie jestem osobą, która zamyka się w jednym stylu muzycznym #wywiad
Max Tresher aka Damian Tomczyk jako producent znany jest szerzej za granicą, aniżeli w Polsce - postanowiliśmy to zmienić. Jako promotor organizował też imprezy oraz występował u boku takich artystów jak m.in: Rob Hes, Oliver Koletzki, Cosmic Boys, Rebuke. Dziś jego kolejny track nagrany z Peterem Fernem świetnie radzi sobie na Beatporcie, a świeży stream Maxa z zabytkowej parowozowni w Pile miał właśnie premierę.
Artur Wojtczak: Zacznijmy od tego, że mając na swoim koncie bardzo dużo produkcji, znany jesteś bardziej zagranicą, aniżeli w Polsce….
Max Tresher: Czy znany?! Tego nie wiem! Ale na pewno bardziej promowany. Często grałem za granicą, więc miałem możliwość poznania wielu ludzi z branży. Zaowocowało to współpracą przy organizacji kolejnych imprez czy też promocji mojej osoby. Moje utwory można usłyszeć w takich rozgłośniach radiowych jak Fritz Radio, Sunshine Live po Pure FM, w tym ostatnim miałem okazję wielokrotnie gościć w audycji.
Mieszkasz obecnie w Słubicach, ale żyłeś też w Poznaniu, Gorzowie, Liverpoolu czy Berlinie. Które z tych miejsc najmocniej inspirowało cię muzycznie?
Właściwie każde z tych miejsc odcisnęło swoje piętno na mnie i moją twórczości. We wszystkich miastach w których przyszło mi przebywać dłużej niż 1 miesiąc miałem możliwość poznania bardzo ciekawych i nietuzinkowych ludzi. W takim Gorzowie Wielkopolskim poznałem Rafała Szymańskiego (Franz Mauere) z którym ponad dekadę graliśmy i organizowaliśmy imprezy w takich klubach jak 8bitów, Cafe Mięsna, Buffet (Gdańsk), czy Mózg (Bydgoszcz). Również Gorzów dał mi okazje współpracy z Ewą Klej ( DJ Vira) szefową Electroclash Polska, dzięki której przy udziale z Franz Mauerem ( Rafał Szymański) udało się zorganizować cykl eventów “Virus At The Disco”. Na imprezy ściągaliśmy wiele znanych osobistości m.in. Vain Cata czy Axmusiq. Jeśli chodzi o Poznań to tam rozsmakowałem się w takich klubach jak Terytorium, w których dzięki DJ Neevald można było posłuchać muzyki house z winyli lub Eskulap, gdzie miałem przyjemność poznać bardzo sympatyczne Pana Stefana Czubalę. Mógłbym tak mówić o każdym miejscu, w którym byłem, ale wiem jedno…to spotkani ludzie tworzą te wszystkie miejsca i to oni są najlepszą inspiracją…bo to dla ludzi tworzę muzykę.
Nawiązując do książki „30 Lat Polskiej Sceny Techno” – czy możesz nam przytoczyć jakąś swoją ulubioną, frapującą historyjkę lub anegdotę z czasów, gdy grywałeś w Sfinksie czy 8 Bitach?
Mam mnóstwo anegdotek z różnych miejsc w Polsce, ale jeśli pytasz o Sfinksa, to razem z Rafałem Szymańskim graliśmy na imprezie „Let It Roll”. Nad ranem po skończonym 6h secie mieliśmy mało czasu by się zebrać i zdążyć na jedyny pociąg z Trójmiasta w stronę Berlina. Ciśnienie było ogromne więc oczywiście zapomniałem swojej kurtki, którą dopiero co kupiłem kilka dni wcześniej , wróciłem więc za didżejkę i chwyciłem pierwsza z brzegu, ale okazało się że to nie ta, a moja wyparowała, więc cofnąłem się by ją odłożyć. Skracając sobie drogę zeskoczyłem ze stopnia w tak profesjonalny sposób, że rozerwałem sobie spodnie w kroku aż do kolan! (śmiech) Cóż, trudno trzeba lecieć na pociąg. Był naprawdę zimny poranek, ja bez kurtki w porwanych spodniach na pełnym speedzie dotarłem na PKP. Oczywiście przygoda trwa dalej, pociąg ma już ruszać, a ja zgubiłem więc siłą rzeczy zaczęliśmy biec w stronę kas PKP. Po czym Rafał stanął i powiedział ze wystaje mi jakiś papier z tylnej kieszeni porwanych spodni. Okazało się ze to były bilety. Tak się cieszyliśmy z tego faktu, że spodnie i kurtka nie miały żadnego znaczenia.
Przekrój twojej twórczości jest doprawdy szeroki: nagrywałeś rasowy, esencjonalny house, ale też techno i progressive. Czy czujesz się dobrze produkcyjnie w tak wielu gatunkach?
Tak! Nie jestem osobą, która zamyka się w jednym stylu muzycznym. Staram się tworzyć muzykę taką jaka w danym momencie gra mi w głowie. Nie lubię być ograniczany, uważam, że to niszczy kreatywność. Dlatego też lubię tworzyć i wchodzić w kolaboracje, w których każdy ma coś do dodania od siebie.
By loading the content from Soundcloud, you agree to Soundcloud’s privacy policy.
Learn more
W kwietniu wydałeś wraz Peterem Fernem „Vision EP” na Eclipse Recordings, która znakomicie radzi sobie na Beatporcie i zbiera dobre recenzje. Opowiedz coś o kulisach tej produkcji oraz suporcie DJ-skim jaki zbieracie od premiery.
Jesteśmy zaskoczeni tym wszystkim, bo to trzeci nasz wspólny utwór który wskoczył na top 100 Beatport. Utwory na tą chwilę tworzymy online, Piotrek u siebie w studiu w Stargardzie, a ja w Słubicach. Wymieniamy się uwagami co do utworów oraz nanosimy ewentualne poprawki. Zawsze staramy się tworzyć muzykę „na luźno” – nic na silę. Dlatego może tak dobrze nam to wychodzi ? Mieliśmy już suport od takich artystów min. Rebuke, Cosmic Boys, Dr Motte, Gene Kerz czy naszej polskiej producentki Neomi Black, czyli naprawdę mamy powody do dumy.
Ogłosiłeś właśnie podpisanie kontraktów z kolejnymi labelami jak Unity Records i Phobiq w której wydawali m.in. Alexander Kowalski, Brian Sanhaji, Eric Sneo, czy Marco Bailey. Jakie jeszcze masz plany wydawnicze, które warto wspomnieć?
Niebawem wychodzi kolejna wspólna EP-ka z Robot Needs Oil dla Dear Deer Records w której wydawali tacy artyści jak min Robert Babicz, Wassermann, Quiver czy Several Definitions. W tym roku będzie naprawdę sporo fajnych labeli ale nie chce wszystkich kart odkrywać!
Patrząc na dużą ilość tracków, jakie wyszły spod twojej ręki – zwłaszcza ostatnio – czy jest to ten pozytywny efekt pandemii dającej więcej czasu na pobyt w domu i kreatywne dłubanie w muzyce?
Niestety nie! Poza tworzeniem muzyki muszę również normalnie pracować. Nie mógłbym w obecnych czasach żyć tylko i wyłącznie z muzyki, tak wiec moją największą inspiracją jest oczywiście moja rodzina i przyjaciele. To oni dają mi Powera. Mój 19 miesięczny syn, który jest moim najwierniejszym fanem (pewnie z przymusu (śmiech)) zawsze tańczy do moich utworów i kiwa głową co w tym przypadku oznacza, że “jest dobrze!” (śmiech). Zwykle, jeśli siadam do utworu kończę go do końca dnia oczywiście jeśli syn mi pozwoli. Zwykle zasiadając do projektu wiem co ma być w nim ujęte już na samym początku.
Dwa tygodnie temu miał premierę stream z parowozowni Okrąglak w Pile, w którym brałeś udział. Fascynujące miejsce, świetne ujęcia filmowe i dobra muzyka. Opowiedz coś o tym nagrywaniu i ekipie Rave Fanatics, odpowiedzialnej za techniczną stronę przedsięwzięcia.
Chłopaki z Rave Fanatics to grupa przyjaciół zakochanych w elektronicznej muzyce, gdy dotarłem na miejsce i spędziłem z nimi kilka ładnych godzin okazało się, że to pozytywni i zakręceni ludzi, a przy tym profesjonaliści. Wszystko mają zaplanowane i rozrysowane co, gdzie i jak. Specjalnie na potrzeby nagrania przygotowali oświetlenie, rozmieścili w różnych miejscach kamery, do tego mobilny operator. Biorąc pod uwagę specyfikę wybranego obiektu, zadbali o porządek i bezpieczeństwo na miejscu realizacji. Jak sami opowiadali, działają już od kilku lat w Wielkopolsce, w ubiegłym roku w związku z pandemią ruszyli z nowym pomysłem i projektem, przeszli do działania, i tak o to spotkaliśmy się w Pile w zabytkowej parowozowni Okrąglak.Uchylili rąbka tajemnicy, że to zdecydowanie nie koniec i już przygotowują się do kolejnych realizacji – na pewno warto śledzić ich poczynania w mediach społecznościowych, w szczególności na YouTube.
Dużo już osiągnąłeś, ale co byłoby takim największym muzycznym marzeniem dla ciebie, które wciąż się nie spełniło?
Właściwie już jedno się spełniło, wydałem remix dla Anette Gapstream na 15-lecie wytworni której jestem fanem, a dokładnie mowa o Still Vor Talent Olivera Koletzkiego. A drugi to soundtrack do filmu!
Twoje 5 ulubione klubowych klasyków to:
1) Orbital – Halcyon
2) Laurent Garnier – Coloured City
3) Slam – Lifetime
4) E-Dancer – Word Of Deep
Published April 27, 2021. Words by Artur Wojtczak.