Here we go again! Relacja z Dekmantel Festival 2022
Mamy dla was bardzo dobrą wiadomość: “najodważniejszy trendsetter wśród festiwali” powrócił. I to w jakiej formie - tegoroczna edycja Dekmantel zasługuje na najwyższe oceny w każdej kategorii, w której postrzega się muzyczne imprezy. Doskonały line-up, świetna organizacja, przemyślana i przyjazna uczestnikom komunikacja oraz niepowtarzalna atmosfera - za każdy z punktów przyznajemy mu szczerą, piękną i okrągłą dziesiątkę. Relację z Dekmantel Festival 2022 przygotowała Agata Omelańska!
Witaj ponownie, Dekmantel!
Niemal trzyletnia przerwa wywołana pandemią była bardzo ciężka dla holenderskiej branży eventowej, ale zdecydowanie warto było czekać na sierpień 2022. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że była to najlepsza edycja festiwalu w historii; i choć dla mnie samej była to pierwsza wizyta na Dekmantelu, zasłyszane w najróżniejszych punktach wydarzenia pozytywne opinie nie mogą mylić.
Miałam przyjemność rozmawiać po angielsku, polsku, włosku, niemiecku – i w każdym z tych języków słychać było radość, dobre emocje i szczęście płynące z festiwalowych wrażeń. W przeszłości każda jedna edycja Dekmantela ściągała do Amsterdamu miłośników muzyki z całego świata, i nie inaczej było tym razem. Ten festiwal kocha nie tylko muzykę, ale i swoją publiczność, a każdy jego element zaprojektowany jest z myślą o uczestnikach – począwszy od komunikacji o wydarzeniu, jak i oznaczeniach w mieście. Publiczność nie pozostaje mu dłużna i odpowiada tym samym, co otrzymuje!
Polska festiwalowa a reszta świata
I choć ja sama nie mogłam porównać tegorocznego Dekmantela z poprzednimi edycjami, nie uważam tego za minus. Pierwsza wizyta w Amsterdamie stała się dla mnie okazją, by chłonąć jak najwięcej z festiwalu; pozwolić mu na to, by mnie zaskoczył, zaintrygował, pozwolił odkrywać wszystko to, czego jeszcze nie znam. Jedyne porównania, które towarzyszyły mi podczas 5 festiwalowych dni, dotyczyły raczej sposobu organizacji wydarzenia i odniesienia ich do tego, co znam z polskich realiów.
A jeśli komuś mało festiwalowych szaleństw i poszukuje afteru? Żaden problem – śmiało można uderzyć do Shelter, Garage Noord lub wielu innych miejsc, w których muzyka gra jeszcze długo, do rana. Dzienna formuła imprezy może wydawać się dziwna w odniesieniu do tego, jak układane jest większość timetable polskich festiwali, ale w Holandii takie podejście to standard. Dla mnie – sprawdzający się o niebo lepiej, bo udało mi się zobaczyć wiele wspaniałych występów, a nie ucierpiał na tym mój sen. Może to i prawda, że “w pewnym wieku” na festiwalach bawimy się już nieco inaczej, ale… może raczej w Polsce nie jesteśmy przyzwyczajeni do tej formuły? Bardzo mocno wierzę w to, że zainspirujemy się zachodnim modelem festiwali, skorzystamy z przepięknej przestrzeni parków w naszym kraju i “nauczymy się”, że muzyczna impreza może odbywać się za dnia, w otoczeniu natury, i odważniej komponować line-up’y.
Dekmantel Festival 2022 – najlepsze z najlepszych
Z jednej strony roztańczona, z drugiej – wypoczęta i zainspirowana, z Amsterdamu wróciłam z walizką pełną pamiątek i playlistą pękającą od nowości. Podróż zaplanowałam tak, by móc uczestniczyć nie tylko w głównych dniach festiwalowych (piątek-niedziela), ale i w koncertach otwarcia – i polecam to każdemu! Już samo odbieranie muzyki w przepięknej hali koncertowej Muziekgebouw aan’t IJ sprawia, że uczestniczy się w czymś wyjątkowym, niepowtarzalnym i magicznym. Program na środę i czwartek był mniej intensywny, ale niemniej ciekawy – ogromne wrażenie zrobiło na mnie otwierające cały festiwal audiowizualne show upsammy i Sjoerda Martensa, live w wykonaniu Gaussian Curve i koncert Mary Lattimore. Szeroki wybór wydarzeń towarzyszących (warsztaty z produkcji z Aquarianem, Parrish Smithem, Eris Drew czy Octo Octa, warsztatów dziennikarstwa muzycznego z Resident Advisor czy projekcji filmowych) oferowały wiele możliwości obcowania z muzyką i złapania nowych inspiracji. Wieczorne koncerty i dj sety odbywające się w klubach Shelter, Parallel czy Bimhuis dały mnóstwo możliwości chłonięcia muzyki – a bieganie między nimi miało swego rodzaju urok. Bardzo dobrze oceniam występ Eriki de Cassier (R&B ma się naprawdę dobrze!), doskonale tańczyło mi się do szalonego live’a Johna Beltrana, poczułam się niemal zahipnotyzowana głębokim, organicznym setem Alberty Balsam.
Sprawnie zebrałam siły na główne dni festiwalowe – wiedziałam, na których występach koniecznie muszę się pojawić, ale zostawiłam sobie też przestrzeń na wędrówki między scenami i spontaniczne odkrycia. Każda z 8 scen w Dekmantela miała do zaoferowania mnóstwo dobrych, zaskakujących i różnorodnych brzmień. Jednocześnie najlepszym i najtrudniejszym elementem tego festiwalu jest właśnie sam line-up – jest tak dobrze, że nie wiadomo, co wybrać. Wielokrotnie stawałam przed decyzją o tym, w którą stronę się udać, ale dopisywało mi szczęście: odpuściłam ostatnie pół godziny seta Jona Hopkinsa, by zaskoczyć się energii Aquariana. Live’y Overmono i Legowelta musiały ustąpić miejsca piekielnie dobrej Mama Snake, a w pojedynku między szalonym vibe’m FJAAK a nietuzinkowością Animistic Beliefs zwyciężył holenderski duet. Jednak na Dekmantelu nikt nie znajdzie powodu, by się smucić – niekiedy artyści wielokrotnie pojawiają się w line-up’ie, by zagrać w różnych formułach. Bardzo ucieszyłam się z aż trzech występów upsammy (koncert otwarcia, Boiler Room oraz scena Selectors), podwójnego Young Marco (selekcja w setach tak dobra, że trzeba było tego doświadczyć więcej, niż raz!) oraz VTSS – i choć polska reprezentantka ma zarówno swoich fanów, jak i krytyków, odnalazła swój styl i nie boi się eksperymentów! Równie dobrze słuchało mi się Anz (jej radosne, energetyczne i taneczne sety pokochałam od pierwszej chwili), Octo Octa & Eris Drew (ten duet to klasa sama w sobie) i Marcela Dettmana – jeśli podążać za rytmem 4×4 w techno, to tylko podczas jego występów.
Słowem: gdziekolwiek się nie pojawiłam, trafiałam w dziesiątkę. Swoje osobiste numery jeden zostawiam jednak na koniec – i dla każdego z nich mogłabym znaleźć osobną kategorię. Najlepsza selekcja w mocnym, szybkim brzmieniu techno? Bez wątpienia Talismann w UFO I – pod skórą czułam, że ten set będzie wyjątkowy, i nie pomyliłam się! Najlepiej rozkręcający się set? Oklaski dla Darwin, i jej podróży między ghetto house’ami, subtelnym drum and bass i ciekawym, ale nie obciachowym trapem. Najbardziej wyczekiwany występ? Bez wątpienia live Dopplereffekt – wiedziałam, że tego duetu będę musiała wysłuchać od pierwszej sekundy do ostatniej, i choć upał dawał się we znaki, podołałam temu zadaniu. Występ, na którym nie przystanęłam nawet na chwilę? Objekt & Call Super, zamykający scenę Boiler Room w ostatni dzień festiwalu – zapomniałam o całym zmęczeniu, bo muzyka momentalnie postawiła mnie na nogi. A występ, który każdy mi polecał, którego nie mogłam pominąć? Zdecydowanie Helena Hauff – czekałam na nią 3 lata i wreszcie mogłam doświadczyć jej wysublimowanej, ale bardzo zdecydowanej wizji gry.
Wyznaczać trendy, inspirować muzyką
W Amsterdamie dostałam wszystko to, czego potrzebowałam jako podróżująca za dobrą elektroniką pasjonatka – różnorodność, nowych artystów do odkrycia, przyjemność z dźwięków sączących się z każdego miejsca, w którym się pojawiłam. I jedyne, czego bardzo żałuję, to odwołany występ Karenn, na który bardzo mocno czekałam – ale równie silnie wierzę, że i to marzenie uda się spełnić!
Jednocześnie chciałam też potwierdzić, że Dekmantel w pełni zasłużenie nosi królewską koronę wśród muzycznych imprez w Europie, i z wielką przyjemnością polecam ten festiwal każdemu. Jeśli odhaczyliście już wszystkie punkty festiwalowego lata w Polsce i wciąż wam mało, Holandia to kierunek dla was. Dekmantel pokochacie od pierwszego wejrzenia – bo i on kocha swoich odbiorców, wyznacza dla nich coraz to nowsze ścieżki, a muzykę elektroniczną traktuje jak pełnoprawną sztukę. Nic więc dziwnego, że za tym trendsetterem chce się podążać!
autorzy fotografii: Bart Heemkerk, Tim Buiting, Stef van Oosterhout
Published September 05, 2022. Words by Agata Omelańska.