Ellen Allien: “W dzisiejszych czasach szczególnie potrzebujemy kobiecych ikon na scenie” – #WYWIAD
Jedna z największych legend w świecie techno, właścicielka wyznaczającej trendy wytwórni i miłośniczka życia. Oto Ellen Allien, w całej swojej radosnej postaci; pasja do muzyki elektronicznej ujawnia się już w jej pierwszych słowach. Miłość do niej zaprowadziła niemiecką artystkę do najbardziej ekscytujących i szczęśliwych momentów w życiu - a to jeszcze bardziej inspiruje do podążania za marzeniami.
Nasza scena to duża społeczność, a ja postrzegam ją jako rzekę pełną utalentowanych, pięknych ludzi, którzy ją tworzą, mówi Ellen. W tym samym czasie jej pozytywna energia wypełnia pokój, w którym rozmawiamy – i tak dzieje się w każdej przestrzeni, w której się pojawia, klubie, barze czy restauracji. I choć jest bardzo zajętą artystką, zawsze znajdzie czas, by porozmawiać o swojej pasji i zamiłowaniu do techno.
Z Ellen złapałam się podczas ADE 2022, chwilę po nagraniu kolejnego odcinka audycji Scuby, ‘Not A Diving Podcast’. Nasza rozmowa dotyczyła nie tylko ściśle muzycznych tematów, ale i miłości, pasji oraz tego, co daje w życiu szczęście. A przede wszystkim tego, by działać w zgodzie z samym sobą, bez względu na to, jakie zdanie na ten temat mają inni.
Agata Omelańska: Witaj, Ellen, miło mi Cię poznać! Pozwól, że zacznę od prostego, ale być może nieoczywistego pytania – co dzieje się obecnie w Twoim życiu? Jak mija, czym się właśnie zajmujesz?
Ellen Allien: Hej! Wszystko dobrze, dziękuję – 3 lata temu odnalazłam wspaniałego człowieka, którego poznałam jeszcze w latach 90., gdy dopiero wkraczałam w świat muzyki klubowej. Na długo straciliśmy kontakt, a wraz z nadejściem pandemii musiałam zostać w Berlinie. I oto spotkałam go ponownie, również w klubie, po tylu latach! Od 2 lat jesteśmy razem i jesteśmy bardzo zakochani – mamy ze sobą tyle wspólnego. Naprawdę muszę to przyznać: to naprawdę zmieniło moje życie i skierowało je w dobrą stronę. Tak działa miłość.
O tak, to widać na pierwszy rzut oka! Jesteś rozpromieniona, emanujesz szczęściem od stóp do głów, a Twoja energia momentalnie się udziela. To piękne i inspirujące, gdy znajdujesz miłość swojego życia dzięki robieniu tego, co kochasz najbardziej. Żyjesz swoją pasją na 100%, a w pewnym momencie ta właściwa osoba po prostu się pojawia.
Otóż to! Powiedziałabym, że “Corona temu winna” – jako że nie mogłam podróżować i musiałam spędzać cały ten czas w Berlinie, mogliśmy się ponownie spotkać!
Przysłowie Birds of the same feather flock together doskonale opisuje waszą historię! Czy Twój partner również pochodzi z Niemiec?
Dokładnie tak, pochodzi z Berlina.
Kolejna niesamowita historia miłości, która wydarzyła się w Berlinie – życzę wam zatem mnóstwo szczęścia! A jeśli mowa o Twojej karierze: nad czym obecnie pracujesz? Co Cię inspiruje i jak rysuje się Twoja najbliższa przyszłość?
Aktualnie pracuję nad jednym projektem z Ash Code – coldwave’owym zespołem z Włoch – i w ubiegłym miesiącu skończyliśmy wszystkie prace. Zrobiliśmy razem kilka utworów; to mix techno, darkwave i wokali. W BPitch wydaliśmy niedawno nowy album Rosy Anschütz i wyszedł naprawdę wspaniale.
O tak, zgadzam się! Słuchałam go w dniu premiery i od pierwszej sekundy wywołał u mnie gęsią skórkę.
Dokładnie! Rosa jest niezwykle utalentowana, a praca z nią daje mi mnóstwo przyjemności – zajmuje się wieloma dziedzinami sztuki, m.in. śpiewa, gra na instrumentach, projektuje przestrzeń sceniczną i design dźwięku, gra live’y… Również w jej osobowości kryje się coś wyjątkowego – coś, co nazwałabym ekspresją nowoczesnej kobiety, żyjącej w naszych czasach. Jej piękno pochodzi z wewnątrz – nie musi silić się na bycie sexy czy przyciągać uwagi w żaden inny sposób. To jej umysł i twórczość sprawiają, że ludzie się nią interesują. I właśnie to podejście bardzo mi się podoba i podziwiam je całą sobą – myślę, że uosabia to, jakie są dzisiejsze kobiety. Być może niektóre z nas nie chcą takie być, ze względu na presję dopasowywania się do oczekiwań. Dla mnie Rosa jest “kobietą naszych czasów”.
Zazwyczaj kobiety, które chcą zasłynąć swoim wyglądem, wybierają nieco inną ścieżkę kariery – zostają aktorkami lub modelkami – a te, które chcą tworzyć, idą w kierunku sztuki jako środka wyrazu. Rosa wybrała muzykę, design, instalacje przestrzenne oraz swój głos i instrumenty, by stworzyć swój własny świat. To bardzo inspirujące!
Tak, to prawda! Również słowa jej utworów są bardzo na czasie i w bardzo precyzyjny sposób mówią o jej emocjach. Dla mnie Rosa wypowiada myśli, które w dzisiejszych czasach towarzyszą każdej z nas.
Takie samo uczucie towarzyszy mi, gdy słucham belgijskiej grupy indie / wave, Whispering Sons. To jeden z najlepszych zespołów, jakie słyszałam w swoim życiu. Podczas jednego z koncertów wokalistka miała na sobie męski garnitur i zero makijażu, a post-punkowa energia w połączeniu z tekstami piosenek trafiła dokładnie w mój sposób percepcji muzyki. Fenne Kuppens wyraża sobą dokładnie to, co czujemy w środku, oraz to, jak żyjemy.
Wracając do muzyki – w ramach BPitch wydaliśmy właśnie 3 nowe albumy – Rosy, Keitha Carnala i Dillon. Pracuję dla wytwórni, produkując swoją muzykę – w ubiegłym tygodniu odbyła się kolejna odsłona naszego 30-godzinnego rave’u w berlińskim RSO, We Are Not Alone. Ani chwili na złapanie oddechu! Bookujemy zarówno młode talenty, jak i znanych i cenionych przez nas artystów o już ugruntowanej pozycji – bardzo cieszyłam się, że wreszcie mogłam usłyszeć Sunil Sharpe czy SHXCXCHCXSH. Szczególnie tych drugich – uwielbiam ich, i po 3 latach wreszcie udało się ich zabookować na nasz event. Tym bardziej rozumiem więc osoby, które czekały na mój występ jeszcze przed początkiem pandemii, i wreszcie im się to udało!
Zdecydowanie tak! To wspaniałe uczucie, móc zobaczyć artystów, na których występ czekało się tak długo. Dobre rzeczy potrzebują trochę czasu – ale zdecydowanie przychodzą do tych, którzy na nie czekają.
O tak, wszyscy mamy swoich bohaterów – i jeśli mowa o muzyce, to jest ona o wiele ważniejsza, niż się nam wydaje.
Dźwięki stanowią nieodłączną część naszego życia – słuchamy muzyki, gdy bierzemy prysznic, kochamy się, gotujemy, uprawiamy sporty czy podczas jakiejkolwiek innej czynności. To bardzo ważna część codzienności; dla mnie jeden utwór może stać się dosłownie piosenką mojego życia, ponieważ przywoła konkretne momenty, historie i wspomnienia.
Muzyka to magiczny łapacz emocji: albo je przywołuje, albo czyni nieśmiertelnymi. Patrząc na Twoją działalność artystyczną, jesteś zaangażowana w mnóstwo spraw – jesteś dj-ką, produkujesz muzykę oraz prowadzisz wytwórnie. Ile projektów koordynujesz jednocześnie?
Zarządzam dwoma wytwórniami i mam swój zespół, który opiekuje się poszczególnymi działami: promocją, managementem labelu, księgowością, bookingami, eventami. Składa się na niego wiele różnych osób, ale łączy ich troska o to, czym się zajmują. Jako że większość czasu spędzam w trasie, nie zawsze jestem dostępna, ale jeśli chodzi o podejmowanie kluczowych decyzji dotyczących wytwórni, oczywiście staję na wysokości zadania. Sprawy artystów, podpisywania kontraktów, przesłuchiwanie demo, itp. – tak, tym również się zajmuję, ale nie jest to takie proste, jako że niemal zawsze jestem zajęta lub nie mogę poświęcić temu tyle czasu, ile bym chciała. Bardzo przepraszam wszystkich, którzy wysyłają do nas swoją muzykę! – zwyczajnie nie mamy na to wszystko aż tyle miejsca. Bardzo chciałabym mieć więcej czasu na słuchanie, ale nie jest to możliwe.
Stoję również za We Are Not Alone – serią wydarzeń opartą na rave’owym techno, szybszej odsłonie tego gatunku. Tak jak wspomniałam, ukończyłam również remix dla Rosy Anschütz i wkrótce ujrzy on światło dzienne, więc jestem tym bardzo podekscytowana – tak wielu artystów przygotowało dla niej remixy! Ostatnim, ale niemniej ważnym elementem mojej działalności jest druga wytwórnia, UFO Inc.
Plan pękający w szwach! W jaki sposób radzisz sobie z tymi wszystkimi zadaniami, każdego dnia? I czy jako szefowa jesteś bardzo wymagająca, czy wolisz inny rodzaj zarządzania?
Prawdę mówiąc, przeważnie nie ma w BPitch, więc zespół musi pracować samodzielnie. Jednak jestem zawsze obecna w przypadkach takich jak decyzje lub konkretne spotkania – kiedy np. bierzemy pod lupę większy i szerszy wymiar działalności w przyszłości lub obieramy ścieżkę, którą chcemy podążać. Jeśli ktoś zadaje mi pytanie lub potrzebuje mojej rady, zawsze chętnie omówię nowe pomysły – z art directorem lub kimkolwiek z naszej drużyny. To wymiana idei, różnic, wizji, itd.
Taki system pomaga też pewnie utrzymywać balans między pracą a życiem osobistym. Wytwórnia zarządzana przez wspaniały i godny zaufania zespół sprawia, że Twoje siły i kreatywność mogą zostać w 100% wykorzystane we własnych projektach.
Tak, ten model dzielenia pracy bardzo dobrze się nam sprawdza. Lubię go, a w dodatku pasjonuje mnie obserwacja, jak coś powstaje krok po kroku. Przykładowo, gdy Rosa pojawiła się w naszej wytwórni, a jakiś czas później trzymaliśmy w dłoniach jej płytę, lub gdy projektowaliśmy t-shirt, a następnie koszulka pojawia się u nas i można ją nosić. Mamy więc fizyczny, namacalny produkt w rękach – to jest też powód, dla którego prowadzę wytwórnię, ponieważ uwielbiam obserwować prace różnych talentów, i postrzegam to jako platformę muzycznej wymiany. Podczas procesu przygotowań pracujemy wspólnie do tego momentu, aż wyczerpiemy wszystkie uwagi, komentarze lub idee – ufamy muzyce i energii, które unoszą się wokół nas.
We współpracy potrzebujemy znaleźć ten sam kierunek, w którym chcemy podążać, lub wskazać to, co naszym zdaniem wymaga zmiany. Wszystko porusza się niczym rzeka – dotyczy to m.in. sposobu, w jaki dany artysta chce pracować lub jaki rodzaj muzyki wydawać. Albo może nie chce już zajmować się muzyką, lub cała wytwórnia postanowi zakończyć działalność? Nasza scena jest wielką społecznością, i postrzegam ją jako rzekę pełną talentów i pięknych ludzi, którzy ją tworzą.
To prawda, i bardzo zgadzam się też z Twoimi słowami, które padły podczas ‘Not A Diving Podcast’ ze Scubą. Nasza branża jest pełna wspaniałych ludzi, i gdy grupy, wytwórnie lub kolektywy wyznają te same wartości, współpraca między nimi układa się naprawdę wyjątkowo. Niesamowicie się na to wszystko patrzy, i zauważam sporą różnicę między polską a niemiecką sceną – w moim kraju większość sceny opiera się na pieniądzach i znajomościach, a w o wiele mniejszym stopniu na tym, że zwyczajnie “lubi się” z kimś pracować.
Racja, zgadzam się z Tobą – z drugiej strony nie można też całkowicie pominąć tematu pieniędzy. I, oczywiście, że w branży muzycznej jest wiele różnych osób, jak i różne są sposoby, w jaki pracują. Generalnie ludzie potrzebują pieniędzy, by tworzyć – np. malarze czy inne osoby zajmujące się sztukami wizualnymi – a posiadanie inwestora zawsze jest dobrym startem. Jeśli ma się takiego “mecenasa”, ma się szczęście – ja nigdy go nie miałam i nie potrzebowałam, jako że pracuję w zupełnie inny sposób, a moje pomysły nie są komercyjne.
Podoba mi się to podejście: utrzymajmy techno w undergroundzie, z którego się wywodzi!
Tak! Techno to moje życie, być może coś się zmieni – ale teraz jestem częścią kultury klubowej; potrzebuję go, by czuć się dobrze. Nasza społeczność ma również wiele miejsc, w których spotykają się osoby o bardzo otwartych umysłach, czego nie mogę znaleźć w żadnym innym środowisku.
Takich osób nie widzę w restauracjach czy barach – jako że kocham jedzenie, często odwiedzam wspaniałe miejsca, i widuję w nich wielu ludzi ze świata businessu, lecz niezbyt wielu artystów. Powód jest bardzo prosty: zwyczajnie nie mają na to pieniędzy.
Natomiast kultura klubowa jest zupełnie inna – przeważnie stać Cię na to, by wejść do klubu, a w środku otaczają Cię kreatywni ludzie o bogatych umysłach. Muzyka elektroniczna stworzyła tę społeczność i jeśli pewnego dnia tworzący ją artystyczni ludzie zarobią swoje pieniądze, to będzie naprawdę wspaniałe.
Usłyszałam kiedyś świetne słowa, że techno jest bardzo prostą muzyką dla bardzo nie-prostych ludzi – inteligentnych, wrażliwych, wyrażających swoje emocje poprzez sztukę i muzykę właśnie.
O tak, jaki to dobry cytat! I w dodatku tak prawdziwy, jeśli chodzi o naszą społeczność – koniecznie zapisuję go sobie na później!
Bardzo mnie to cieszy! W moim kolejnym pytaniu nawiążę co nieco do ‘Not A Diving Podcast’, w którym Scuba zapytał Cię początki kariery. Przez wielu fanów muzyki jesteś uważana za legendę, pionierkę, ikonę techno. Czy uważasz, że te tytuły stawiają poprzeczkę bardzo wysoko, czy postrzegasz je w inny sposób?
Cóż, myślę, że bardzo ważne jest to, byśmy w dzisiejszych czasach mieli kobiece wzorce na scenie. Wielokrotnie pytano mnie: Och, Ellen, jak radzisz sobie w zawodzie wykonywanym głównie przez mężczyzn?
Będąc zupełnie szczera, kompletnie nie zwracam na to uwagi – jako że robię to, co chcę; wykonuję pracę, którą kocham. I nie skupiam się na tym, jak jestem postrzegana, bo zwyczajnie robię swoje – i nieważne, czy jesteś kobietą czy mężczyzną lub w jakiej branży pracujesz. Zawsze znajdą się ludzie, którzy zechcą zająć Twoje miejsce – i to zjawisko jest jeszcze bardziej odczuwalne dla nas, artystów. Bycie ikoną czy wzorem dla kobiet (czy mężczyzn, to bez znaczenia); jeśli ludzie mnie tak postrzegają, to jest to dla mnie OK.
Tak, jestem obecna na scenie od długiego czasu, i tworzyłam jej początki – jeśli ktoś młodszy poznaje moją historię, zauważy, jak długą drogę przeszłam. Moje postrzeganie samej siebie jako legendy jest, oczywiście inne, bo po prostu żyję swoim życiem… ale myślę, że akceptuję życie w takiej roli! (śmiech)
Robisz to, w co wierzysz i mówisz to, co myślisz. Jesteś w tym autentyczna, i ludzie kochają Cię za te wartości – dlatego też tak chętnie przychodzą na Twoje sety i podziwiają Cię jako gwiazdę techno. Jesteś prawdziwa, inspirująca i właśnie to podbiło serce Twojej publiczności!
Mam taką nadzieję! Wierzę, że moja energia jest odczuwana przez ludzi w taki sam sposób, jak ja ją czuję. Dla mnie ta społeczność – nawet samo przebywanie wśród jej członków, rozmowa z Tobą lub każdą inną osobą z kręgu kultury klubowej… Po prostu chcemy być szczęśliwi i dzielić się tym!
Oto cel życia – być szczęśliwym, robić to, co się kocha i inspirować innych!
Dokładnie tak! Mamy przecież wybór: możemy być albo szczęśliwi, albo nieszczęśliwi. Osobiście wybieram szczęście, więc staram się dzielić tą energią. Jest tyle złych informacji wokół nas, każdego dnia. Dlaczego mamy tak mało tych dobrych, pozytywnych? Powodem może być to, że ludzie reagują szybciej na zło lub smutek, niż na te pozytywne rzeczy, o lżejszym ładunku emocjonalnym.
Obserwuj reakcje ludzi, szczególnie, gdy dzieje się coś złego – dotyka to ich emocjonalnej części, a gdy wydarza się coś dobrego, to tylko to zauważają i kontynuują scrollowanie… Myślę, że teraz jest najlepszy czas, by to robić – dzielić się pozytywnymi rzeczami – i że ktoś powinien to robić. Sama np. oglądam wiele filmów ze zwierzętami, które sprawiają, że się rozweselam. Tak samo podczas podróży samolotem: zawsze oglądam komedie, bo za każdym razem, gdy włączam smutny film, płaczę. Być może to również kwestia ciśnienia, przez które odbierasz rzeczywistość w nieco inny sposób!
Ludzie mogą mnie postrzegać jakkolwiek chcą – mają do tego pełne prawo. Mogą mnie kochać, mogą mnie nienawidzić, mogą być im obojętna. Ja sama chcę wyrażać moją miłość tak, jak tylko mogę, i mam nadzieję, że wszyscy będą mogli to robić.
Jestem również bardzo szczęśliwa z miejsca, w którym mieszkam, i że mam możliwość wyboru – w wielu krajach ludzie nie mają takiego prawa lub możliwości zmiany. Nie mają domu, nie mają czego zjeść lub nie mogą mieć dostępu do pewnych gatunków muzyki. Ja urodziłam się w naprawdę luksusowym świecie.
Zgadzam się – powinniśmy czuć się wdzięczni za wszystkie możliwości, które mamy, bo naprawdę jesteśmy szczęściarzami. Jeśli mowa o Twojej pasji do muzyki: na czym opierasz selekcję w swoich najbardziej aktualnych setach? Czy zdarza się, że jakiś utwór spodoba się tak bardzo, że grasz go częściej, niż raz?
Och, inspiracje przychodzą z naprawdę różnych miejsc: zarówno z muzyki, której słucham w domu, jak i z tego, że po prostu lubię jakiś gatunek lub często chodzę na koncerty. Selekcja zależy też od tego, gdzie gram – czasami sięgam do industrialnych dźwięków, czasem do breakbeatu, a kiedy indziej do czegoś zupełnie niespodziewanego. Wszystko zależy od mojego nastroju.
A jeśli mowa o scenie elektronicznej: czy nazwałabyś branżę techno konkurencyjną? Zazwyczaj w naszym środowisku wspieramy się i szanujemy, ale sukces jednej osoby może zmienić wiele w jej relacji z otoczeniem. Czy kiedykolwiek tego doświadczyłaś?
Tak, konkurencja istnieje, ale dotyczy ona zbytniego oglądania się na to, co robią inni. Jeśli nie podążasz za swoim prawdziwym “ja” i chcesz upodobnić się do kogoś innego, już zaczynasz konkurować – bo w danej osobie odnajdziesz to, czego sama nie masz.
Jeśli chodzi o grę, również mamy pewnego rodzaju konkurencję, jako że jako DJ nie występujesz z zespołem. Na scenie jesteś zupełnie sama, i jeśli zagrasz dobrego seta, prawdopodobnie zostaniesz znów zabookowana. Jest w tym trochę presji, i w sposobie, w jaki pracujesz. Chcesz zrobić coś bardzo dobrze, ale jeśli pojawi się ktoś lepszy od Ciebie, możesz pomyśleć, że nie wykonałaś swojej pracy w wystarczający sposób. To również kwestia dyscypliny – gdy gra się z zespołem, konkurencję czuje się nieco inaczej, bo ostatecznie wszyscy muzycy występują razem. Perkusista, gitarzysta, basista i wokalista wspólnie tworzą muzykę.
Z mojej perspektywy, jeśli czuję, że ktoś wokół mnie zachowuje się w konkurencyjny sposób, ten stan jest ze mną przez chwilę. A później momentalnie łapię się na tym i pytam sama siebie: Dlaczego w ogóle się nad tym zastanawiam? O wiele lepiej jest skupić się na tym, co sama chcę zrobić w przyszłości. I kiedy już przemówię sobie do rozumu, nie mam nic więcej do powiedzenia – ponieważ, koniec końców, to ja występuję na scenie, więc nie odczuwam konkurencji w aż taki sposób.
W klubowych nocach ważne jest dla mnie to, jak DJ-e zaczynają i jak kończą. Cieszy mnie również, gdy ktoś odnosi sukces – a konkurowanie z kimś jest dla mnie bardzo dziwną emocję. I tak, niektórzy ludzie podchodzą do mnie i mówią: Och, chciałabym mieć Twoją fryzurę i styl, ale ich naturalne włosy są ciemne, więc różowe pasma, które ja noszę, nie będą widoczne u nich. Możesz obserwować i naśladować swojego idola, kopiować jego styl i to zupełnie normalne – ponieważ my, ludzie, jesteśmy naśladowcami i imitatorami. Osobiście nie czuję takiej potrzeby ani presji, by wyglądać jak ktoś inny. Wierzę też w to, że jeśli jesteś rywalizującą osobą lub zbytnio oglądasz się na to, co robią inni, musisz poświęcić sobie samej więcej uwagi.
Oczywiście, nawet jeśli już wyrobisz sobie markę i nikt Cię nie zauważa, to jest to ciężka prawda – szczególnie dla młodych dj’ów i producentów. Gdy byłam młodsza i gdy zaczynałam swoją karierę, również nie było łatwo dostać booking w najlepszych miejscach, usłyszeć dobrą radę lub zwyczajnie mieć kogoś, komu ufasz i z kim możesz szczerze porozmawiać. A zaufanie to klucz – ponieważ jest wiele osób, które tak naprawdę nie są zainteresowane Tobą, co sprawia, że naprawdę czujesz się nieszczęśliwa. Ale to także część życia artysty, i dlatego tak ważne jest posiadania właściwych ludzi wokół Ciebie!
Wspaniałe słowa kończące ten wywiad! Ellen, bardzo dziękuję Ci za wyjątkową rozmowę; życzę Ci mnóstwo miłości, radości życia i niewyczerpanych pokładów energii, którą dzielisz się z ludźmi – za didżejką i poza nią!
Published January 17, 2023. Words by Agata Omelańska, photos by Stini Roehrs.