Alignment: „Muzyka musi być wolna od wszelkich szufladek” #WYWIAD
Francesco Pierfelici znany jako Alignment to aktualnie postać sceny elektronicznej, na którą warto zwrócić uwagę. Zamieszkały w Berlinie włoski DJ i producent opowiedział nam o swoich hip-hopowych korzeniach, wartości pracy i pieniądza, ewolucji muzyki oraz o tym, dlaczego nie klasyfikuje swojej twórczości jako techno.
Elvis Strzelecki: Masz silny muzyczny background, czego najlepszy przykład stanowi fakt, że Twój tata jest nauczycielem muzyki. Czy kiedykolwiek czułeś presję, aby tworzyć muzykę (nauczyć się zapisu nutowego, grać na jakimś instrumencie), czy zainteresowanie tą formą sztuki przyszło do Ciebie w naturalny sposób?
Alignment: Nigdy nie odczuwałem presji, aby tworzyć muzykę. Zacząłem się nią interesować już jako młody chłopak. Początkowo była to klasyka. Przez trzy lata uczyłem się gry na klarnecie, potem wkręciłem się w muzykę elektroniczną oraz hip-hop, a następnie w podgatunki elektroniki takie jak electro, d’n’b i techno.
Skoro mowa o hip-hopie – słyszałem, że jesteś jego wielkim fanem. Co najbardziej podoba Ci się w tym gatunku?
Z hip-hopem jestem związany od najmłodszych lat. Jako dzieciak byłem zaangażowany w praktycznie wszystkie aktywności powiązane z tą subkulturą. Przez osiem lat byłem breakdancerem, grafficiarzem, jeździłem na desce i produkowałem hiphopowe beaty.
Do dziś hip-hop to mój ulubiony gatunek muzyki do słuchania w chwilach, gdy nie tworzę autorskich numerów.
Moim zdaniem zarówno techno, jak i hip-hop to buntownicze formy muzyki. Jakie Ty widzisz między nimi podobieństwa?
Myślę, że mają ze sobą wiele wspólnego, począwszy od sposobu produkcji po historię powstania. Techno było surową i bezpośrednią muzą, podobnie jak oldschoolowy hip-hop. Z biegiem lat oba gatunki przekształciły się w coś lżejszego, ale nadal mają swój urok.
Współcześnie artyści coraz częściej eksperymentują z różnymi gatunkami i staje się jasne, że granice między nimi przestają istnieć. DJ-e oraz producenci związani ze sceną techno grają i remiksują klasyki trance, co jeszcze 10 lat temu było nie do pomyślenia. Jak oceniasz tę sytuację?
Uważam, że muzyka nieustannie ewoluuje, zmienia się w zależności od okresu, w którym żyjemy. Obecne techno nie jest już tym samym, co kiedyś, ponieważ znajduje się pod wpływem innych gatunków. Dawniej techno oraz hip-hop charakteryzowała wrażliwość na sprawy społeczne. Ponadto piękno techno oraz undergroundowej muzyki elektronicznej wynikało z tego, że służyły każdemu do tańca i dobrej zabawy, nie stanowiąc pretekstu do tworzenia „hitów” na listy przebojów, Beatport itp.
Dziś sytuacja się zmieniła i bardziej przypomina wyścig o większą sprzedaż kawałków oraz pozyskiwanie słuchaczy. Mam też wrażenie, że ludzie coraz rzadziej dobrze bawią się na imprezach.
Tak czy owak, cieszy mnie rozwój muzyki i otwartość twórców na łączenie się gatunków. Muzyka jest formą ekspresji i musi być wolna od wszelkich szufladek. Kiedyś artyści i wytwórnie byli dużo bardziej konserwatywni, współcześnie nie ma już tych wszystkich mentalnych schematów, które zmuszają producentów do robienia tylko jednej rzeczy w określony sposób.
Nawiązując do poprzedniego pytania – jesteś jednym z artystów, którzy zapoczątkowali łączenie oldschoolowego trance’u i rave’owych brzmień z nowoczesnym ciężkim techno. Słuchając utworów z Twojej EP-ki „Power EP”, miałem wrażenie przeniesienia do czasów, kiedy to na parkietach królowały numery RMB – „Reality” i „Spring” (pełne emocji melodie i mocne beaty). Czy niemiecki rave z połowy lat 90. był dla Ciebie inspiracją?
Wydaję mi się, że moja muzyka nigdy nie była czystym techno. Moje korzenie to hip-hop i electro. Inspirowali mnie tacy artyści jak Bart B More, Boys Noize, Modek, The Subs itp. Jeśli chodzi o scenę techno/ trance byli to BK, Kai Tracid oraz twórcy związani z wytwórnią Bonzai Records. Moja twórczość jest więc wypadkową tych wszystkich inspiracji, które docierały do mnie na przestrzeni lat.
Wierzę, że nie produkuję ani techno, ani trance, ani undergroundowych rzeczy, ani mainstreamowych. Po prostu produkuję muzykę.
A czy Twoi włoscy koledzy po fachu – Mauro Picotto, Mario Più , Marco Carola bądź Riccardo Ferri mieli wpływ na Twoją twórczość?
To artyści, którzy osiągnęli naprawdę wiele, ale nie inspirowałem się ich muzyką.
Wydawałeś m.in. w wytwórniach Voxnox, Involve, Eturia Beat, Suara i KNXT. Odnoszę wrażenie, że masz z ich twórcami szczególną więź . Myślę tu głównie o Charlotte de Witte, Coyu oraz Regalu.
Nie miałem z nimi prywatnego kontaktu, dopóki nie odkryli mojej twórczości. To był długi, wymagający zaangażowania proces, który doprowadził do naszego spotkania w muzycznym świecie.
Jestem wdzięczny tym artystom, ponieważ pomogli mi rozwinąć skrzydła na scenie muzyki elektronicznej.
By loading the content from Soundcloud, you agree to Soundcloud’s privacy policy.
Learn more
Przejdźmy do tematu Twoich EP-ek – „Attack EP” i „YOU CAN’T CONTROL ME”. Ich tytuły zdają się odnosić do trudnej sytuacji na świecie. Jak ten czas, od pandemii do chwili obecnej, wpłynął na Ciebie , zarówno jako na człowieka, jak i artystę?
Myślę, że musimy próbować dostrzegać nawet w najtrudniejszych sytuacjach jakąś cząstkę nadziei. Dla mnie niesie ją właśnie muzyka, dlatego czas pandemii poświęciłem na tworzenie nowych utworów.
By loading the content from Soundcloud, you agree to Soundcloud’s privacy policy.
Learn more
18 listopada ukaże się druga część kompilacji wytwórni Voxnox – „Acceleration Series”. Zawiera ona utwór, który stworzyłeś wspólnie z Anxhelą. Powiedz nam coś więcej o tym projekcie.
Wyprodukowaliśmy ten utwór pewnego popołudnia. Nie planowaliśmy stworzenia całej EP-ki, więc po prostu wysłałem go do mojego menadżera, który jest również właścicielem Voxnox i zdecydowaliśmy się umieścić tę produkcję na kompilacji, o której wspomniałeś. Ta wytwórnia jest dla mnie jak dom i zawsze się cieszę, kiedy mogę w niej coś wydać.
By loading the content from Soundcloud, you agree to Soundcloud’s privacy policy.
Learn more
Mówiłeś, że dostrzegasz światło na przyszłość w muzyce. Uzupełnieniem tego może być parada „Rave The Planet”, której pierwsza edycja zgromadziła 300 tys. raverów w Berlinie. To teraz Twoje miasto. Uczestniczyłeś w tegorocznej paradzie? Co o niej myślisz?
Niestety nie, ponieważ występowałem wtedy w innych miejscach. Wierzę jednak, że 9 lipca był wspaniałym dniem i mam nadzieję, że w przyszłości zagram na „Rave The Planet”.
Czy to prawda, że zakładasz własny label i planujesz zorganizować własną serię imprez?
Tak, pracuję nad jednym i drugim, ale jeszcze za wcześnie, by zdradzać szczegóły. O wszystkim poinformuję niebawem.
Ale możesz zdradzić, na co zwracasz uwagę w kwestii demówek?
Liczy się przede wszystkim dobra jakość. Ważne, by producenci przysyłali skończone kawałki, a nie szkice bez masteringu.
Zanim na poważnie zająłeś się muzyką, pracowałeś w branży gastronomicznej. Czego Cię to nauczyło?
Świat pracy nie jest łatwy i dotyczy to każdej branży. Muzyka dała mi możliwość spełnienia marzeń, ale nie był to szybki i łatwy proces. Wcześniej pracowałem w barach, restauracjach i hotelach, czasem nawet za 3,50 Euro za godzinę (praca 45/50 godzin tygodniowo). Zacząłem pracować jako 16-latek, od 22. roku życia mieszkam sam, a pracę w gastronomii zakończyłem, mając 27 lat.
Nauczyło mnie to wartości pieniądza – wiem, jak to jest brać 4 lub 5 moich dawnych pensji w godzinę za set, ale mam również świadomość, jak ciężko jest pracować przez wiele godzin w tygodniu lub miesiącu, by zarobić na bieżące wydatki.
Byłeś w naszym kraju już kilka razy. Co myślisz o polskiej publiczności?
W ostatnich latach często odwiedzałem Polskę. Występowanie w Waszym kraju to wspaniałe doświadczenie, lubię tu wracać.
Pora na pytania specjalne: winyl to dla Ciebie…?
Przedmiot kolekcjonerski.
Piosenka, która ilustruje Twoje życie…?
Jest ich wiele. Każdą chwilę mojego życia mógłbym zilustrować piosenką, nie mogę więc wybrać wyłącznie jednej.
Berlin to miasto…
…które dało mi szansę rozpoczęcia mojego muzycznego projektu i uczynienia muzyki moją pracą.
Published January 02, 2023. Words by Elvis Strzelecki, photos by Laurent Noichl.