8 pytań do Czeluści #wywiad
Szczęście sprzyja śmiałym i choć ubiegły rok był bardzo ciężki dla całej branży muzycznej, pasja, determinacja i konsekwencja pomogły promotorom wrócić na swoje ścieżki. Z wyzwaniami pracy w lockdownie, nagłymi zmianami planów i niepewnością przyszło zmierzyć się również Czeluści, krakowskiemu kolektywowi skupionemu wokół basowych brzmień, ale jego strategia działania zdecydowanie zdała egzamin. Światło dzienne ujrzał kolejny Wolumin, do współpracy zapraszani są coraz to ciekawsi artyści, a muzyczne trendy kreują tuż na naszych oczach.
Przed wami 8 pytań do Czeluści – na kilka chwil przed tegoroczną edycją festiwalu, Jutro i Kosa opowiadają o nieustającej pasji do muzyki, największych trudach pandemicznego czasu oraz o tym, dlaczego wybierają drogę pod prąd.
Agata Omelańska: Na przełomie zaledwie kilku (ale jakże bogatych i intensywnych) lat Czeluść stała się pionierem muzyki basowej w Polsce, przetarła ścieżki popularności dla elektroniki łączonej z hip-hopem, trapem czy mocno undergroundowym brzmieniem. Jak z perspektywy czasu opisalibyście tę drogę i czego was ona nauczyła?
Kosa: Była to bardzo wyboista i kręta droga, której końca nie widać. Staramy się nadal rozwijać, by móc jeszcze prężniej promować producentów muzyki elektronicznej i nieszablonowych, wschodzących raperów. To na naszych wydarzeniach swoje pierwsze, lub jedne z pierwszych koncertów, grały takie postacie jak Zdechły Osa, Kukon, czy Young Igi. Z perspektywy czasu wiemy, że niektóre drzwi trzeba wyważać, że prowadzenie firmy w Polsce jest trudne i że upór to podstawa w drodze do celu. Na początku drogi byliśmy wyśmiewani przez promotorów, czy włodarzy klubów, którzy z biegiem czasu zmienili zdanie na temat tego, co robimy. Szturmem przejęliśmy polskie kluby, promując zupełnie nowy styl grania i selekcji. Nauczyliśmy się brać sprawy w swoje ręce i żyć wedle dewizy “pier..l to”.
AO: Wydawane przez Was “Woluminy” są sporym wydarzeniem dla tego gatunku muzyki w Polsce. Jakie uczucia towarzyszyły wam podczas wyboru materiału do 6. już kompilacji Czeluści? Jak pandemia wpłynęła na proces prac nad nią i jak wykorzystaliście czas lockdownu?
Jutro: Uczucia bardzo mieszane. To był trudny czas dla organizatorów imprez, a u naszych podstaw, tym właśnie jesteśmy. Zawalił się cały nasz model biznesowy, ponieważ to właśnie z koncertów, promowanych składankami, utrzymywała się nasza firma. Zdaliśmy sobie sprawę jak kruche jest to, co budujemy, i jak zależne od wielu czynników. Zmieniamy się, tak, jak nieubłaganie zmienia się nasz świat. Wolumin szósty, tak, jak i piąty wydane były podczas pandemii, więc skupiliśmy się na nich na muzyce. Bo to ona, bez względu na wszystko, jest w tym wszystkim najważniejsza.
AO: “Trendsetterski zmysł Czeluści” – czym kierujecie się podczas selekcji utworów i artystów na “Woluminy” lub line-up festiwalu? Jakie kryteria musi spełnić artysta, by zostać zaproszony do współpracy z wami?
J: Tak, jak wspominaliśmy wyżej. Najważniejsza jest muzyka. Wszystko inne wydaje się być mniej istotne. Ale będąc mniej enigmatycznym, powiem tak – świeżość, kreatywność, słuchalność i czeluściowość. Te rzeczy liczą się dla nas najbardziej. Rozwijając ostatnie słowotwórstwo – dla tych, którzy nas nie znają, chodzi o ten specyficzny, mroczno-melancholijny klimat łączący wszystkich artystów, których promujemy i do tej pory promowaliśmy.
AO: Kto jest dla was jednym z największych odkryć w branży muzycznej, z kim chętnie byście współpracowali i dlaczego?
K: Jeśli chodzi o producentów, to niewątpliwie wymieniłbym Skelera. Jest to objawienie na skalę światową. Artysta niesamowicie wrażliwy i skrupulatny, posiadający własny, natychmiastowo rozpoznawalny styl. W Polsce to SecretiveSuicide, Æstral, Ka-meal czy Aetherboy1. Mieliśmy przyjemność uczestniczyć w odkrywaniu niesamowitości Zdechłego Osy. Filip (Jutro) zrobił mu nawet dwa bity na płytę, która to niedawno została wydana w Warner Music.
AO: Ekspansja Czeluści poza granice Polski – czyli zagraniczne koncerty, występy, obecność na festiwalach / showcase’ach w innych krajach. Jak wyglądają wasze plany rozwoju, zarówno jako prężnie działającego kolektywu, wydawcy i reprezentanta artystów, ale i samych twórców muzyki?
K: Jesteśmy polską firmą i staramy się maksymalnie skupić na rodzimym rynku. Naszym głównym motorem napędowym było stworzenie platformy, która umożliwiłaby promowanie i odbiór muzyki basowej w naszym Kraju. Mieliśmy przyjemność pojawić się w różnych zagranicznych mediach i współpracować ze ścisłą zagraniczną czołówką producencką. Jesteśmy otwarci na globalne propozycje, prowadzimy rozmowy z jedną z największych platform elektroniki na świecie. Ciężko stwierdzić, co z tego wyniknie. Naszym priorytetem jest teraz włożenie wszystkich sił w produkcję lipcowego festiwalu.
AO: Jakie największe wyzwania organizacyjne postawiła przed Wami pandemia, jeśli chodzi o organizację festiwalu? Jak odnaleźliście się “w nowej rzeczywistości” i z jakimi zadaniami trzeba było (lub wciąż trzeba) się zmierzyć?
J: Wytyczne, restrykcje, niejasność i niepewność. Pewne zasady ciężko jest interpretować jednoznacznie, a przecież to w naszej gestii leży, by impreza przebiegła zgodnie z wytycznymi rządowymi. Jest to trudny temat, któremu poświęciliśmy bardzo dużo uwagi. A przecież nie bez powodu odwołaliśmy edycję 2020, kiedy zachorowań było zaledwie paręset dziennie. Chcieliśmy być odpowiedzialni i uważam, że nadal jesteśmy. Suma sumarum, chodzi o bezpieczeństwo.
AO: Na polskiej mapie festiwali mamy mnóstwo imprez muzycznych, które prześcigają się w bogactwie line-up’ów, atrakcji, ilości scen czy “prestiżu” obecności na nich. Czym, Waszym zdaniem, wyróżnia się Czeluść spośród innych eventów z elektroniką i hiphopem, i dlaczego warto wybrać właśnie tę imprezę?
K: Nasz Festiwal słynie z unikatowej i magicznej atmosfery. Ludzie są blisko siebie, traktują się jak rodzina, pomagają sobie. Takiego wajbu nie znajdziemy na większych, masowych imprezach. Drugą sprawą jest bardzo nieszablonowe podejście do line-up’u, który z jednej strony oferuje nam poznanie stricte mainstreamowych gwiazd, z drugiej zaś – przeprawę po mrocznych i niedostępnych dla “śmiertelników” głębinach muzyki niszowej.
3 niespodzianki, które czekają na festiwalowiczów podczas tegorocznej edycji, to…
J: Uważam, że na pierwszym miejscu jest właśnie samo miejsce. Większość z Was kojarzy Hotel Forum, choćby z małym narożnym lokalem, który pojawił się tam jako pierwszy, wiele lat po zamknięciu faktycznego hotelu. Część z Was zna już Halę Forum i była w którejś z licznych, małych knajp, które tam działają. Natomiast zapewne niewiele osób wie, jak bardzo zmienimy to miejsce i ile czasu poświęcamy, by przekształcić tę piękną i unikatową przestrzeń pod teren CF2021.
Drugą rzeczą jest kilku dodatkowych graczy, którzy, w zasadzie zgodnie z festiwalową tradycją, pojawiają się w lineupe w ostatniej chwili.
Trzecią rzeczą będzie nieoczekiwana zmiana identyfikacyjna, ale więcej nie zdradzę. Niech to pozostanie niespodzianką.
AO: Dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki za festiwal! Widzimy się w Krakowie w ostatni weekend lipca.
Published July 19, 2021. Words by Agata Omelańska, photos by Damian Łydek & Konrad Tułak.